Polskie pustkowia Wiki
No edit summary
No edit summary
Tags: Visual edit apiedit
Line 9: Line 9:
 
|zagrożenie = 2
 
|zagrożenie = 2
 
|cechyszczególne =
 
|cechyszczególne =
|populacja =kilkaset tysięcy}} '''Grzybnie''' to pasożytnicze, zmutowane grzyby. Posługują się mobilnymi formami życia, by przenosiły ich zarodniki do nowych miejsc.''<span style="font-size:11.0pt;line-height:115%;font-family:"Calibri","sans-serif"; mso-ascii-theme-font:minor-latin;mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-theme-font:minor-fareast;mso-hansi-theme-font:minor-latin; mso-bidi-font-family:"Times New Roman";mso-bidi-theme-font:minor-bidi; mso-ansi-language:PL;mso-fareast-language:PL;mso-bidi-language:AR-SA">[[File:Grzybnia.jpg|thumb|Grzybnia]]</span>''
+
|populacja =kilkaset tysięcy}} '''Grzybnie''' to pasożytnicze, zmutowane grzyby. Posługują się mobilnymi formami życia, by przenosiły ich zarodniki do nowych miejsc. Pojawiają się w grze [[Radiation]].[[File:Grzybnia.jpg|thumb|Grzybnia]]</span>''
  +
 
{{Cytat|Miałem kiedyś znajomego. Nazywaliśmy go Szambiarz. Chłopak zyskał sobie przydomek, bo lubił wszędzie wchodzić. Każda dziupla, tunel, budynek. Wszystko musiał obcykać. Doszło nawet do tego, że ludzie płacili mu za to, by wchodził tam gdzie oni sami się boją. I wiesz co? Brał tą robotę. I był w niej zajebiście dobry. Nie minął rok, a każdemu co tydzień w barze stawiał kolejkę. Naprawdę w porządku był z niego facet. Dostał raz zlecenie jakoby gdzieś na bagnie znajdowała się nieznana jaskinia. Oczywiście brał fuchę. Pochodnia, pistolet, lina i wio. Minęło kilka godzin. Myśleliśmy, że coś się stało. Długo go nie było. Ale wrócił kolejnego ranka. Cały blady. Opowiadał, że jaskinia pełna jakiś świecących grzybów. Że każda ściana porośnięta jest tym syfem. Sama w sobie nie jest duża ale ilość roślinek w niej przytłacza. Jak spytaliśmy czemu tak długo go nie było mówił, że zasłabł. Sam nie wie, czemu, ale stracił przytomność. Nie przejmowaliśmy się jednak - zaraz po tej wiadomości postawił wszystkim kolejkę. No ale działy się rzeczy coraz dziwniejsze. Stawał się coraz słabszy - to mu krew leciała z nosa, to z oczu. To zaczął unikać słońca. Po prostu uznaliśmy, że mu odbija. Cała wioska zostawiła go samemu sobie. Medyk gadał, że po prostu osłabł. Zanim się obejrzeliśmy minął tydzień. Ludzie wspominali Szambiarza i zastawiali się gdzie jest ich co tygodniowa kolejka? Weszli do jego domu sprawdzić jak się czuje. I o dziwo chłopak zniknął. Przeszukaliśmy wszystko - całą chatę. Została tylko piwnica. Weszliśmy tam a wtedy zobaczyliśmy coś strasznego. Ja pierdolę. Jakie to było okropne. Cała piwnica w świecącym grzybie... Trochę minęło zanim zrozumieliśmy co się stało- wytłumaczył nam to wioskowy medyk. To była pierdolona "Grzybnia". Wchodzisz sobie do jaskini pełnej grzybów. Niby nic się nie dzieje. Ale gdy oddychasz dostają się do środka zarodniki. Te wywołują u Ciebie osłabienie, krawienie i w końcu światłowstręt. Chowasz się gdzieś gdzie jest wilgotno i ciemno no i pach! Po tygodniu twoje ciało zmienia się w jednego wielkiego grzyba, który ogarnia całą przestrzeń jaka jest dostępna… Pierdolona ekologia. Pierdolone grzyby. Gdyby nie one dalej mielibyśmy Szambiarza. I wódę na jego koszt.|Podróżnik}}
   
''<span style="font-size:11.0pt;line-height:115%;font-family:"Calibri","sans-serif"; mso-ascii-theme-font:minor-latin;mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-theme-font:minor-fareast;mso-hansi-theme-font:minor-latin; mso-bidi-font-family:"Times New Roman";mso-bidi-theme-font:minor-bidi; mso-ansi-language:PL;mso-fareast-language:PL;mso-bidi-language:AR-SA">- Miałem kiedyś znajomego. Nazywaliśmy go Szambiarz. Chłopak zyskał sobie przydomek, bo lubił wszędzie wchodzić. Każda dziupla, tunel, budynek. Wszystko musiał obcykać. Doszło nawet do tego, że ludzie płacili mu za to, by wchodził tam gdzie oni sami się boją. I wiesz co? Brał tą robotę. I był w niej zajebiście dobry. Nie minął rok, a każdemu co tydzień w barze stawiał kolejkę. Naprawdę w porządku był z niego facet. Dostał raz zlecenie jakoby gdzieś na bagnie znajdowała się nieznana jaskinia. Oczywiście brał fuchę. Pochodnia, pistolet, lina i wio. Minęło kilka godzin. Myśleliśmy, że coś się stało. Długo go nie było. </span>''''<span style="font-size:11.0pt;line-height:115%;font-family:"Calibri","sans-serif"; mso-ascii-theme-font:minor-latin;mso-fareast-font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-theme-font:minor-fareast;mso-hansi-theme-font:minor-latin; mso-bidi-font-family:"Times New Roman";mso-bidi-theme-font:minor-bidi; mso-ansi-language:PL;mso-fareast-language:PL;mso-bidi-language:AR-SA">Ale wrócił kolejnego ranka. Cały blady. Opowiadał, że jaskinia pełna jakiś świecących grzybów. Że każda ściana porośnięta jest tym syfem. Sama w sobie nie jest duża ale ilość roślinek w niej przytłacza. Jak spytaliśmy czemu tak długo go nie było mówił, że zasłabł. Sam nie wie, czemu, ale stracił przytomność. Nie przejmowaliśmy się jednak - zaraz po tej wiadomości postawił wszystkim kolejkę. No ale działy się rzeczy coraz dziwniejsze. Stawał się coraz słabszy - to mu krew leciała z nosa, to z oczu. To zaczął unikać słońca. Po prostu uznaliśmy, że mu odbija. Cała wioska zostawiła go samemu sobie. Medyk gadał, że po prostu osłabł. Zanim się obejrzeliśmy minął tydzień. Ludzie wspominali Szambiarza i zastawiali się gdzie jest ich co tygodniowa kolejka? Weszli do jego domu sprawdzić jak się czuje. I o dziwo chłopak zniknął. Przeszukaliśmy wszystko - całą chatę. Została tylko piwnica. Weszliśmy tam a wtedy zobaczyliśmy coś strasznego. Ja pierdolę. Jakie to było okropne. Cała piwnica w świecącym grzybie... Trochę minęło zanim zrozumieliśmy co się stało- wytłumaczył nam to wioskowy medyk. To była pierdolona "Grzybnia". Wchodzisz sobie do jaskini pełnej grzybów. Niby nic się nie dzieje. Ale gdy oddychasz dostają się do środka zarodniki. Te wywołują u Ciebie osłabienie, krawienie i w końcu światłowstręt. Chowasz się gdzieś gdzie jest wilgotno i ciemno no i pach! Po tygodniu twoje ciało zmienia się w jednego wielkiego grzyba, który ogarnia całą przestrzeń jaka jest dostępna… Pierdolona ekologia. Pierdolone grzyby. Gdyby nie one dalej mielibyśmy Szambiarza. I wódę na jego koszt</span>''
 
 
[[Category:Mutanty]]
 
[[Category:Mutanty]]
 
[[Category:Rośliny i grzyby]]
 
[[Category:Rośliny i grzyby]]

Revision as of 21:49, 9 May 2017

Grzybnia
Szerokość: kilka-kilkanaście centymetrów
Waga: 1 kg
Nastawienie: neutralne - wrogie
Występowanie: wilgotne miejsca, jaskinie, piwnice
Zagrożenie (0-5): 2
Szacowana populacja: kilkaset tysięcy

Grzybnie to pasożytnicze, zmutowane grzyby. Posługują się mobilnymi formami życia, by przenosiły ich zarodniki do nowych miejsc. Pojawiają się w grze Radiation.

Grzybnia

Grzybnia

Miałem kiedyś znajomego. Nazywaliśmy go Szambiarz. Chłopak zyskał sobie przydomek, bo lubił wszędzie wchodzić. Każda dziupla, tunel, budynek. Wszystko musiał obcykać. Doszło nawet do tego, że ludzie płacili mu za to, by wchodził tam gdzie oni sami się boją. I wiesz co? Brał tą robotę. I był w niej zajebiście dobry. Nie minął rok, a każdemu co tydzień w barze stawiał kolejkę. Naprawdę w porządku był z niego facet. Dostał raz zlecenie jakoby gdzieś na bagnie znajdowała się nieznana jaskinia. Oczywiście brał fuchę. Pochodnia, pistolet, lina i wio. Minęło kilka godzin. Myśleliśmy, że coś się stało. Długo go nie było. Ale wrócił kolejnego ranka. Cały blady. Opowiadał, że jaskinia pełna jakiś świecących grzybów. Że każda ściana porośnięta jest tym syfem. Sama w sobie nie jest duża ale ilość roślinek w niej przytłacza. Jak spytaliśmy czemu tak długo go nie było mówił, że zasłabł. Sam nie wie, czemu, ale stracił przytomność. Nie przejmowaliśmy się jednak - zaraz po tej wiadomości postawił wszystkim kolejkę. No ale działy się rzeczy coraz dziwniejsze. Stawał się coraz słabszy - to mu krew leciała z nosa, to z oczu. To zaczął unikać słońca. Po prostu uznaliśmy, że mu odbija. Cała wioska zostawiła go samemu sobie. Medyk gadał, że po prostu osłabł. Zanim się obejrzeliśmy minął tydzień. Ludzie wspominali Szambiarza i zastawiali się gdzie jest ich co tygodniowa kolejka? Weszli do jego domu sprawdzić jak się czuje. I o dziwo chłopak zniknął. Przeszukaliśmy wszystko - całą chatę. Została tylko piwnica. Weszliśmy tam a wtedy zobaczyliśmy coś strasznego. Ja pierdolę. Jakie to było okropne. Cała piwnica w świecącym grzybie... Trochę minęło zanim zrozumieliśmy co się stało- wytłumaczył nam to wioskowy medyk. To była pierdolona "Grzybnia". Wchodzisz sobie do jaskini pełnej grzybów. Niby nic się nie dzieje. Ale gdy oddychasz dostają się do środka zarodniki. Te wywołują u Ciebie osłabienie, krawienie i w końcu światłowstręt. Chowasz się gdzieś gdzie jest wilgotno i ciemno no i pach! Po tygodniu twoje ciało zmienia się w jednego wielkiego grzyba, który ogarnia całą przestrzeń jaka jest dostępna… Pierdolona ekologia. Pierdolone grzyby. Gdyby nie one dalej mielibyśmy Szambiarza. I wódę na jego koszt.

Podróżnik